Opowiadanie: Na parkingu

– Sławek, idziesz na fajkę?

Sławek odsunął się od biurka i spojrzał znad monitora. Zobaczył jak Przemek niecierpliwie zerka w jego stronę.

– No dobra, czekaj chwilę. – zapisał na dysku dokument. – Możemy iść.

Wyszli na zewnątrz przed budynek, gdzie stała duża cementowa popielnica. Przemek wyciągnął papierosa i zapalił. Gdy sięgnął do ust, aby się zaciągnąć, ręka mu zadrżała. Zbierał przez chwilę myśli niepewny, czy powinien zacząć temat. Sławek był jego kumplem, trzeba zaznaczyć, że nawet bardzo dobrym. Pracowali razem już prawie dwa lata i każdą wolną chwilę spędzali na papierosie. Znali się dobrze i mieli podobne poczucie humoru. Nie ma co ukrywać tego przed Sławkiem. Zresztą takiej historii nie można długo zachować tylko dla siebie.

– Stary mówię ci… – zaczął Przemek i urwał. Nie wiedział jak to wszystko ubrać w słowa. Dopiero co był świadkiem absolutnie wyjątkowej sytuacji. Sławek puścił dymek przez usta, patrzył wyczekująco na kolegę.

– O co chodzi? – zainteresował się. – Coś się stało?

– Tak, a raczej nie. Stary, co ja widziałem! – wybuchnął nagle Przemek, ale świadomy, że ktoś może ich usłyszeć, ściszył głos. – Chłopie, jak on ją grzmocił!

– Co? – Sławek nie miał pojęcia o co może chodzić. Przemek mówił chaotycznie, ucinał wyrazy, widać jeszcze nie otrząsnął się po tym co zobaczył. – To może mów od początku. – zasugerował koledze.

Przemek zaciągnął się porządnie i przez dłuższą chwilę wydmuchiwał dymek. Kiedy już wystarczająco skupił myśli, zaczął opowiadać.

– Zjechałem na parking do samochodu, po ładowarkę. Idę, trochę było ciemnawo jak to na parkingu. Wziąłem z samochodu ładowarkę i już chcę wracać, kiedy zobaczyłem coś kątem oka. Parę miejsc dalej coś się poruszyło. Ktoś siedział w aucie Norbiego. No wiesz, tego wyszczekanego kierownika HR. Myślałem, że to on i już chciałem podejść zagadać do niego, ale w ostatniej chwili się zawahałem. – Przemek uciął, wziął kolejnego macha i po chwili kontynuował.

– Z daleka wyglądało tak, jakby się coś w środku kotłowało. Miałem co do tego swoje podejrzenia, ale musiałem to sprawdzić, rozumiesz? – Przemek spojrzał na Sławka wyczekująco. Kiedy tylko ten skinął głową, że rozumie, mówił dalej. – No więc, podszedłem, a kiedy byłem tuż obok samochodu, dałem susa i schowałem się za filarem. To była dobra decyzja, bo z tej kryjówki nie mogłem zostać dostrzeżony, sam jednak widziałem wszystko jak na dłoni. A wierz mi stary, było co oglądać.

Przemek zamilkł, aby lepiej przygotować się do właściwej części opowieści. Spalonego papierosa przycisnął żarzącym się końcem do cementowej popielnicy. Z kieszeni marynarki wyjął kolejnego i zapalił. Teraz to on nadawał ton i charakter opowieści, która od dzisiaj aż po kres tego biurowca będzie przekazywana ustanie przez następne pokolenia pracowników. Czuł się częścią tej historii i starał się ją streścić jak najdokładniej, nie skąpiąc przy tym soczystych epitetów.

– W środku , na fotelu kierowcy siedział Norbi, a minę miał przednią. Nad nim rozkraczyła się nowa blondynka z personalnego. – Sławek mocniej wytężył słuch. Co za pikantna historia, tego się nie spodziewał.

– Zanurkował w jej biuście i łapczywie miętosił cycole. Mocował się ze stanikiem, a kiedy zapięcie odskoczyło wpakował sobie do ust dwa sutki naraz. Ta nowa miała podciągniętą spódnicę, widziałem zarys pończoch na jej udach. Objęła go tymi udami i jęknęła. Musiała się nadziać na kutasa. Chwilę się miętosili a potem delikatnie zaczęła podskakiwać na fotelu i odrzuciła do tyłu włosy odsłaniając te swoje balony. Miała całkiem spory biust. Norbi znowu zanurkował pomiędzy piersiami, położył na nich łapy i ugniatał jak plastelinę. A nowa nadziewała się coraz śmielej, w górę i w dół, w górę i w dół.

Sławek słuchał i poczuł, jak zaczyna go rozpalać od środka. Mógłby przysiąc, że wyszły mu na policzkach rumieńce. Nie chcąc pokazać po sobie, że to co mówi Przemek robi na nim duże wrażenie, wyjął kolejnego papierosa, zapalił i odetchnął głęboko dymem nikotynowym. To go trochę uspokoiło. Kto by pomyślał, że ta nowa koleżanka z personalnego to taka suczka. Kariery się jej zachciało, przez łóżko. To ci dopiero babsztyl. Tymczasem Przemek mówił dalej.

– Po kilku minutach nowa zmęczyła się pozycją. Odniosłem wrażenie, że już nie ma siły ujeżdżać dalej naszego rumaka. Zeszła z niego, cała była w nieładzie. I nagle bum cyk cyk, drzwi od auta się otwierają! Ona z majtkami w ręku, on z rozporkiem na wierzchu, przesiadają się na tylne siedzenie. Gniazdko sobie postanowili uwić. Miał tam koc, szybko go rozłożył i ona od razu się położyła, rozwaliła uda zapraszająco. Zobaczyłem jej futerko tam na dole, coś perwersyjnego stary, mówię ci! Wlazł na nią ociężale pokazując goły tyłek i ręką zatrzasnął drzwi. Teraz miałem lepszy widok, bo światło od żarówki padało akurat na tył samochodu. Wchodził w nią, jakby przez rok baby nie widział. Taki z niego byczek! Nowa zaczęła pojękiwać, nawet całkiem głośno, ale Norbi szybko zatkał jej usta ręką. Jeszcze by kto ich usłyszał, hi, hi. Sunia gramoliła się raz po raz na posłaniu, może jej niewygodnie było. Podniosła się trochę, a Norbi od razu przycisnął ją mocniej od tyłu. Cycki rozpłaszczyły się jej o szybę, to był dopiero widok. Dwie rozpłaszczone na szybie przyssawki z brązowymi sutkami, stary mówię ci, co się działo na tym parkingu. Potem się osunęła z powrotem na siedzenie, a on wszedł na nią od tyłu i zaczął pchać. Ale jak pchał! Autem zaczęło bujać, myślałem że zaraz ktoś przyjdzie i ich nakryje. Teraz już tak jęczała, że sam, chociaż stałem za filarem słyszałem ją aż za dobrze. Pizdeczka taka. Norbi czerwony się zrobił cały na twarzy od wysiłku, myślałem, że zaraz wybuchnie. Kiedy już mu dużo nie brakowało, odwróciła twarz, a on wsadził jej kutasa prosto w usta. Polizała go. Teraz Norbi zaczął pohukiwać i wydawać krótkie jęki. Wiedziałem, że zaraz dojdzie. Jej usta przesuwały się gładko po członku. Norbi stęknął i spuścił się w jej słodkiej buzi. Padli oboje wyczerpani.

Sławek spalił drugiego papierosa. Z cementowej popielnicy przy której stali wydobywał się nieprzyjemny zapach obślinionych, zgniecionych petów. Ale w tej chwili mu to nie przeszkadzało. Przeniósł się na parking i wyobrażał sobie, że to on jest świadkiem tej sytuacji. Że też Przemkowi przydarzyło się coś tak niesamowitego.

– Pech chciał – ciągnął Przemek – że akurat ochroniarz wybrał się na obchód. Spłoszyło to nasze gołąbeczki, ale może i dobrze. Przecież już ze sobą skończyli i czas wracać do pracy. A nuż zauważą, że coś za długo ich nie ma i powiążą sprawę? Wiesz jak biurowi krwiopijcy kochają plotki. Minęła jeszcze chwila ochroniarz zniknął z pola widzenia. Drzwi się otworzyły i najpierw wyszła ona. Poprawiła spódnicę i zapięła bluzkę ale jakoś krzywo. Włosy też miała w nieładzie. Przygryzała usta i chyba od razu poszła do łazienki aby je przepłukać. Szła trochę chwiejnym krokiem, ale wcale jej się nie dziwię. W końcu mocno ją grzmocił. Ogólnie wyglądała na zadowoloną. Pewnie lubi na ostro. Potem Norbi wyszedł, zapiął rozporek i pasek. Jak gdyby nigdy nic, wziął jeszcze jakieś papiery ze schowka. Jedynie czerwień twarzy mogła sugerować, że przed chwilą wydarzyło się coś nietypowego, co spowodowało u niego gwałtowny skok ciśnienia. Poza tym był opanowany. Poprawił marynarkę i pewnym krokiem ruszył w stronę widny. Kierownik jeden.

Przemek skończył. Nastała cisza, której obaj nie przerywali. Chociaż nie palili już papierosów nadal stali nad dużą popielnicą z cementu, przeżywając na nowo sceny, jakby właśnie obejrzeli dobrego pornosa. Wracając do biurek, w korytarzu spotkali przypadkiem Norbiego. Uśmiechnął się do nich i wykonał ten głupi gest z wyciągniętymi palcami wskazującymi, jakby celował do nich z rewolweru. Śmiej się śmiej, kowboju jeden. Strzelaj ze swojego pistoleciku, naigrywał się w myślach Przemek.

*

Wasza F.H.

4 Comments

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Poprzedni

Galeria: Na plaży

Następny

Galeria: Małe biusty

Ostatnie od Opowiadania erotyczne

Agentka nieruchomości

– Więc szukasz jakiegoś małego mieszkanka, co? – uśmiechnęła się zalotnie. Karolina była kobietą kilka lat

Opowiadanie: Rekompensata

Marcin wysiadł z taksówki, wyjmując z bagażnika aktówkę i podręczny bagaż. Przyjechał do Poznania na krótko,